środa, 11 lutego 2009

Pamiętam cholernie przykrą, w każdym razie na początku służby sprawę, jaką były alarmy.
Pamiętam jednego roku, w samym lutym mieliśmy 18 alarmów i to w różnych porach dnia i nocy.
Jak już pisałem, była to jednostka liniowa i jeśli tylko ktoś z ministerstwa uznał, że jest coś niebezpiecznego w kraju, zaraz przystępowano do podnoszenia gotowości bojowej jednostek. Tak było wówczas. Bywało, że nawet dwa razy w ciągu doby był alarm.
Kiedyś, w sobotę kilku kolegów poszło na lewiznę (czyli bez przepustek, przez płot)do oddalonej o kilka kilometrów wsi na zabawę. No i ogłoszono alarm. Na pododdziale zostało nas zaledwie kilku i nie było możliwe nieobecności ukryć. Przeskoczyłem więc płot i pobiegłem na przełaj przez pola do owej wsi. Ludzie, co to było, zapadałem się po pas w zaspy, myślałem już, że zostanę gdzieś w polu. Poczucie solidarności jednak pomogło mi w zwalczaniu słabości i brnąłem dalej, bo trudno to nazwać biegiem.
W tym czasie koledzy powystawiali nasze wozy bojowe, tzn. samochody – odkażacze, mój gazik zwiadowczy, kąpielową DDE, i jeszcze kilka innych o różnym znaczeniu na wyznaczone miejsce zbiórki.
Ja w końcu dotarłem, idąc za hałasem, na zabawę, tam wpadłem na salę i pełnym dramatu głosem zawołałem – alarm. Koledzy błyskawicznie, przy pomocy wiejskich chłopaków ciągnikiem „pognali” w okolice jednostki , tam zajęli w ostatniej chwili swoje stanowiska. Ja zaś zostałem przez miejscowych sowicie ugoszczony, a potem dostarczony (dosłownie) również w okolicę jednostki, gdzie już spokojnie dotarłem na pododdział. Było już po alarmie. Chłopaki doskonale ukryli moją nieobecność tłumacząc czymś tam i już.
Tymi alarmami to myśmy się zupełnie nie przejmowali, bo procedury były opanowane, więc wszystko odbywało się ze stoickim spokojem. Nieobecność w tym czasie, to jednak był kryminał.
Jak już ci mówiłem, naczelną zasadą w wojsku było przetrwać ten czas w względnym spokoju i wygodzie.

Szansą na to było udzielanie się na niwie kulturalnej.
Ale o tym opowiem ci następnym razem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz